Pożar pociągu towarowego w Poznaniu: Przyczyna i skutki dla kibiców Legii Warszawa

W niedzielę w Poznaniu doszło do groźnego incydentu, który mógł zagrażać bezpieczeństwu kibiców. Policja wskazuje, że przyczyną pożaru pociągu towarowego mogły być rzucone race. Ogień uszkodził także wagon składu pasażerskiego, którym podróżowali kibice Legii Warszawa, zmierzający na mecz. W zdarzeniu uczestniczyły służby ratunkowe, które podjęły szybkie działania, aby zapewnić bezpieczeństwo podróżnym.

Przebieg wydarzeń

Pożar wybuchł na stacji Poznań-Górczyn około godziny 15:00. Strażacy natychmiast otrzymali zgłoszenie o ogniu, który początkowo zajął wagon towarowy wypełniony sprzętem AGD. Niestety, ogień szybko się rozprzestrzenił na pobliski wagon osobowy, w którym znajdowało się prawie 1000 kibiców Legii. Służby ewakuowały wszystkie osoby z zagrożonych wagonów, a w akcji brało udział dziewięć jednostek strażackich. Na szczęście, nikt nie ucierpiał w tym incydencie.

Śledztwo i reakcja policji

W związku z pożarem policja wylegitymowała 834 osoby, aby ustalić okoliczności oraz tożsamość potencjalnych sprawców. Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji, mł. insp. Andrzej Borowiak, poinformował, że zabezpieczane są nagrania z monitoringów stacji. Wszystko wskazuje na to, że pożar był skutkiem rzucenia rac, jednak policja nie ujawnia, kto dokładnie je rzucił.

Kibicowska atmosfera podczas meczu

Kibice Legii Warszawa, pomimo zamieszania związane z pożarem, przybyli na mecz z Lechem Poznań, gdzie ich wsparcie sięgało blisko 2000 osób. Podczas pierwszej połowy meczu tylko część z nich mogła wejść na stadion, co spotkało się z protestem wobec organizatorów, przejawiającym się m.in. zdjęciem flag i brakiem dopingu. W drugiej połowie, gdy wszyscy kibice byli już na trybunach, to Lech zdominował mecz, wygrywając z Legią 5:2.

Podsumowanie

Incydent mający miejsce w Poznaniu przypomina o niebezpieczeństwach związanych z zachowaniem nieodpowiedzialnych kibiców. Eskalacja sytuacji mogła doprowadzić do tragedii, jednak dzięki szybkiej reakcji służb ratunkowych udało się uniknąć poważniejszych konsekwencji. Policja dalej prowadzi śledztwo, aby wyjaśnić wszystkie okoliczności i ukarać osoby odpowiedzialne za te nieodpowiedzialne czyny.