Jagiellonia Białystok i Raków Częstochowa podzielili się punktami w emocjonującym meczu
W niedzielę doszło do niezwykle emocjonującego spotkania pomiędzy Jagiellonią Białystok a Rakowem Częstochowa, które zakończyło się remisem 2:2. Oba zespoły zaprezentowały widowiskowy futbol, jednak nie brakowało również kontrowersji, które mogły wpłynąć na wynik meczu.
Kontrowersyjny rzut karny na rozpoczęcie meczu
Mecz rozpoczął się szokująco dla gospodarzy, którzy już po czterech minutach przegrywali 0:1. Sędzia Jarosław Przybył zdecydował się odgwizdać rzut karny po rzekomym faulu na Michaelu Ameyawie. Replays telewizyjne ujawniły, że Adrian Dieguez wcale nie podłożył nogi, a sam zawodnik gości upadł na murawę w sposób teatralny. Co gorsza, sędziowie VAR mieli awarię monitorów, przez co nie mogli pomóc w zmianie tej decyzji. Ostatecznie Ivi Lopez skutecznie wykorzystał rzut karny, a Raków objął prowadzenie.
Powrót Jagiellonii i burzliwy finał
Jagiellonia, mimo niekorzystnego wyniku, nie poddała się i przejęła inicjatywę w meczu. Po golu Jesusa Imaza, który doprowadził do wyrównania na 1:1, wydawało się, że gospodarze mogą przejąć kontrolę nad spotkaniem. Jednak Raków szybko odpowiedział, ponownie obejmując prowadzenie dzięki Zoranowi Arseniciowi.
Skandaliczne zachowanie Berggrena
W samej końcówce meczu, w 98. minucie, doszło do kluczowego momentu, kiedy sędzia po analizie VAR odgwizdał rzut karny dla Jagiellonii za rękę Svarnasa w polu karnym. W tym momencie na boisku zaczęły się nerwowe przepychanki pomiędzy zawodnikami obu drużyn. Szwedzki pomocnik Rakowa, Gustav Berggren, dopuścił się skandalicznego zachowania, kopiąc dołek w miejscu jedenastego metra, co miało na celu zakłócenie wykonania rzutu karnego. Ostatecznie za to przewinienie otrzymał czerwoną kartkę.
Remis na koniec emocjonującego widowiska
Jagiellonia skorzystała z przyznanego rzutu karnego, a Afimico Pululu nie zawiódł, doprowadzając do remisu 2:2. Mimo kilku kontrowersji oraz skandalicznego zachowania Berggrena, mecz dostarczył kibicom wielu emocji i na pewno zapisze się w pamięci jako jedno z bardziej dramatycznych spotkań w sezonie PKO Ekstraklasy.